FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Whisper Strona Główna
->
Zestawienia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Świat szeptu.
----------------
Regulamin
Propozycje i zażalenia
Liryka.
----------------
Wiersze
Piosenki
Pomoc
Epika.
----------------
Nowele życia codziennego
Fantastyka
Sensacja, przygoda, kryminał
Inne
Polemiki, felietony
Zestawienia
Plusy i minusy
Pomoc
Fanfiction.
----------------
Potterowo
Muzycznie
Dopowiedzenia
Pomoc
Pojedynki literackie.
----------------
Sala wyzwań
Offtop.
----------------
Na poważnie
Na luźno
Użytkownicy.
----------------
My
Galeria
W sieci
Pomoc
Niach, niach
----------------
Kosz.
sBox
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Monika
Wysłany: Czw 23:31, 27 Lis 2008
Temat postu:
heh to opowiadanie sprzed paru lat wiec nie dziw się,z ę to tragedia na kółkach
Keira
Wysłany: Wto 19:51, 22 Lip 2008
Temat postu:
"Z krzaków wyszedł Sauron" - osz cholera, leżę i kwiczę :lol:
Monika
Wysłany: Sob 13:09, 08 Mar 2008
Temat postu:
Dziewiętnaście XD
Avis
Wysłany: Sob 12:48, 08 Mar 2008
Temat postu:
A więc tak. W pierwszym tekście przecinki pojechały na wakacje, a w drugim...
"Dziewczyna miała wrażenie, że nieprzyjaciel przeszywa wzrokiem całą jej istotę bytu."
"(...)drugą zaś wsunął pod jej bluzkę, by dotknąć zimną rękawicą zakończoną ostrymi szponami na czubkach palców jej dekoltu."
te zdania są trochę bez sensu.
I jakoś ostatnio zaczyna nurzyć mnie przebijanie głównej bohaterki.
...i ile Ty masz lat?
Monika
Wysłany: Sob 7:35, 08 Mar 2008
Temat postu: Monika
Na początku mój styl był okropny:
Fragment I ( Stary FF Lotr sprzed 6 lat)
Nie wiedziałam, co planuje Sauron, ale postanowiłam o tym nie myśleć, chciałam chodź na chwile zapomnieć o troskach. Miałam zawsze miecz w pochwie umocowanej u pasa, nie wiedziałam, kiedy wróg mnie podejdzie. Nagle usłyszałam szelest w trawie...
- Orkowie! – Syknęłam wyciągając powoli miecz.
- Blisko ale ktoś o wiele gorszy – usłyszałam cichy drwiący głos.
Z krzaków wyszedł Sauron w czarnej zbroi był niemal zachwycony, że, mnie spotkał samą w lesie. Wiedziałam, że lepiej będzie próbować jakoś uciec, ale wiedziałam, że byłam dobrze obserwowana. Sauron przeszywał mnie swoim wzrokiem niczym rozżarzony ogień, miałam na szczęście miecz. Nie będę uciekać, pomyślałam czując ogarniający mnie nie pokój, Ciemny Władca najwyraźniej odczytał moje myśli, bo zaśmiał się złowrogo. Nie wiedziałam, co go tak ubawiło po chwili śmiech umilkł.
- Mądrze robisz, że nie uciekasz, bo i tak twoje szanse na ucieczkę są zerowe – szepnął Sauron powoli wyciągając miecz – postaram się to załatwić bez bólu nie opieraj się to będzie szybkie.
Cofnęłam się o kilka kroków i runęłam na ziemie, z rąk wypadł mi miecz, ale nie odważyłam się go już podnieś. Czułam prawdziwy strach wiedziałam, że lada moment poczuję w swoim ciele ostrze. Sauron już unosił miecz by zadać mi śmiertelny cios, na kilka chwil przed tym zamknęłam oczy. Poczułam przeszywający ból w piersi resztkami sił uchyliłam powieki by rzucić spojrzenie na Saurona. Ubranie miałam zabarwione krwią całe lepiło się do mojego ciała czułam się bardzo słabo, wszystko było zamazane ledwo mogłam dojrzeć wyraz twarzy Saurona. Wiedziałam, że to już koniec, krew spływała na trawę ledwo oddychałam. Nagle zobaczyłam Legolasa wziął mnie w ramiona...
- Jak śmiałeś ją dotknąć – syknął Legolas – nie ciesz się że już się jej pozbyłeś jeszcze popamiętasz dzień w którym spotkasz się z Aragornem.
Fragment II ( Fragment Rozdziału VI "Szafirowego Miecza")
Nim zdołała cokolwiek zrobić, Wojownik Ciemności był już przy niej. Zaatakował sztychem miecza. Powietrze rozdarł krzyk Moniki, kiedy czarne ostrze przebiło jej bark na wylot, przybijając ją do drewnianej ściany budynku, o który wcześniej się oparła. Dargor odsunął się od niej, zostawiając miecz tkwiący w jej ramieniu, po którym leniwymi strużkami spływała krew aż do koniuszków palców. Bluzka w miejscu zadanej rany powoli zabarwiała się na czerwono. Z trudem powstrzymywała łzy bólu, które cisnęły się jej do oczu, by wypłynąć po mokrych od potu policzkach.
— Fatalnie walczysz, śmiertelna dziewczyno — powiedział tak po prostu, patrząc jej prosto w oczy. — Może teraz mi powiesz, gdzie są twoi przyjaciele...
Dziewczyna miała wrażenie, że nieprzyjaciel przeszywa wzrokiem całą jej istotę bytu. Zatracała się w otchłani czerwieni jego oczu. Z trudem odwróciła od niego wzrok.
— Powiedz... — przysunął się do niej bliżej.
— Nie mam ci nic do powiedzenia — padła krótka odpowiedź, pomiędzy ciężkimi oddechami. — Jeśli myślisz, że zdradzę przyjaciół jesteś w absolutnym błędzie. Może mam te siedemnaście lat, ale niczego nie powiem wbrew sobie!
Dargor uśmiechnął się w odpowiedzi na te słowa. Spodziewał się takiej decyzji dziewczyny, która nieświadomie ujawniła przed nim swój prawdziwy wiek. Ułatwiło mu to sprawę. Wiedział, jak ją złamać i skłonić do mówienia. Był mistrzem w zadawaniu cierpienia, wyszukującym słabości swych ofiar, niczym tygrys zwierzyny
— I tak się tego dowiem — powiedział głosem przepełnionym jakąś ukrytą groźbą, przysuwając się do niej na taką odległość, że poczuła się niepewnie.
— Nigdy się tego nie dowiesz... — warknęła z nutką zwątpienia w głosie.
Zamiast odpowiedzi dziewczyna poczuła wargi Dargora na własnych. Nieprzyjaciel jedną ręką objął ją w talii, drugą zaś wsunął pod jej bluzkę, by dotknąć zimną rękawicą zakończoną ostrymi szponami na czubkach palców jej dekoltu. Zimny dreszcz spłynął po jej ciele, próbowała się wyszarpnąć z objęć Morvalata. Nagła fala bólu z przebitego ramienia natychmiast odebrała jej chęć do podjęcia kolejnej próby. W jej oczach stanęły łzy bezradności, kiedy on ją całował i dotykał w miejscach, gdzie sobie tego nie życzyła. Odsunął twarz od niej, nadal patrząc w jej oczy.
— Powiesz mi, gdzie oni są, czy mam posunąć się jeszcze dalej? — spytał.
— Zostaw ją! — rozległ się głos Nardreda.
Zadowolony wojownik odwrócił się w stronę młodzieńca, wypuszczając Monikę z objęć i wyrywając miecz z jej ciała. Z jej ust wyrwał się krzyk. Osunęła się wyczerpana po ścianie budynku. Nardred spojrzała z wściekłością na wroga, który trzymał swoje czarne ostrze pokryte purpurą krwi dziewczyny.
— Wyzywam cię, zdrajco — rzekł Dargor, patrząc na przeciwnika ze skrajną pogardą.
— Przyjmuję!
Monika patrzyła, jak przez mgłę na rozgrywającą się przed jej oczyma walkę. Krew miarowo wypływała z przebitego na wylot ramienia, z trudem zachowywała świadomość. Ostatnią rzeczą, jaką ujrzała był Nardred powalając nieprzyjaciela na klęczki. Potem świat rozmył się w czerni. Straciła przytomność.
No to teraz MOżecie się pośmiać
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Whisper:
słuchaj uważnie, bo wiatr dziś niesie szepty natchnienia.
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group c3s Theme ©
Zarron Media
Regulamin