Autor |
Wiadomość |
lunka |
Wysłany: Nie 19:33, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
No... jeśli to opowiadanie o jakiś dresach albo marginesach społeczeństwa, to mogę to zaakceptować, ale tak normalnie to... razi mnie i tyle. |
|
|
Kay |
Wysłany: Nie 18:27, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Szczerze mówiąc, nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem ;> |
|
|
Avis |
Wysłany: Nie 10:44, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
przekleństwa tam, gdzie wymaga tego sytuacja ale jeśli bohater mówi 'kurwa' w co drugim zdaniu (chyba, że jest to skin/dres) to jest już to trochę niesmaczne |
|
|
Kay |
Wysłany: Sob 22:36, 09 Lut 2008 Temat postu: |
|
Dlaczego?
Ok, dam przykład.
Po chwili stanęło przed nią trzech dryblasów z pozłacanymi łańcuchami na obszernych torsach i kapturami na głowach.
- Kurwa - zaklęła cicho, wstając. Natychmiast przyjęła pozę atakującej surykatki.
- Wyskakuj z forsy, mała - odezwał się najniższy z nich.
Dziewczyna głośno i ostentacyjne przełknęła ślinę.
- A jak nie, to co? - wydukała. - Nie, dobra. Nie odpowiadaj - przerwała, zanim dryblas otworzył usta. - Dostanę łomot, tak? A mamusia was nie nauczyła, że przemoc jest oznaką słabości? Że biją się tylko ci, którzy nie mają nic elokwentnego do powiedzenia?
Anka przyjęła taktykę zagadania bandziorów na śmierć.
- Ty się tak naszą mamusią nie interesuj, tylko dawaj tu no komóreczkę i portfelik.
- Komóreczka została w domciu, najpewniej na stoliczku przy łóżeczku, a portfelik jest puściutki, jak amencik - wysapała pośpiesznie. Spuściła głowę, nagle bardzo interesując się swoimi paznokciami.
- Ty tu nie pierdol, lala, że nic przy sobie nie masz - odezwał się donośnym basem dryblas w czarnej skórze.
- Fuck. Co za upodlone miasto. Każdego tak molestujecie?
Aż tak bardzo Cię zniesmaczają? Bo moim skromnym zdaniem dodają tylko realizmu, a przecież realizm jest ważny, szczególnie w obyczajówkach. |
|
|
lunka |
Wysłany: Sob 20:57, 09 Lut 2008 Temat postu: |
|
Nooo...
raczej nie. |
|
|
Kay |
Wysłany: Czw 16:55, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Miałam na myśli lunkę, bo wiem, że ty uznajesz ;> |
|
|
Avis |
Wysłany: Czw 16:13, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
w sensie, że ja czy lunka?
Bo ja tak |
|
|
Kay |
Wysłany: Czw 15:42, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mi też, zwłaszcza (właściwie to wyłącznie) w dialogach. Dodaje realności.
Przekleństwa w opowiadanich uznajesz? |
|
|
Avis |
Wysłany: Śro 12:57, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
a mi właśnie do opowiadań pasuje |
|
|
lunka |
Wysłany: Śro 11:51, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Fajne?
Noo... o gustach się nie dyskutuje
Może w świecie realnym mogłabym użyć takiego słowa, ale do opowiadań raczej mi nie pasuje. |
|
|
Avis |
Wysłany: Wto 17:26, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
eeej, imbecyl to fajne słowo |
|
|
Kay |
Wysłany: Pon 19:21, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
Kłaniam się nisko i dziękuję : )
Cóż, co do FW wyimaginowany_świecie, to też uważam, że to była dobra decyzja. Bo na przykład neverfall lepiej pisało mi się na bieżąco, jakoś do szuflady nie umiem. |
|
|
lunka |
Wysłany: Pon 18:04, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
W tym pierwszym język mnie trochę odstręcza (,,imbecyle''), ale ogólnie nie jest źle.
Drugie... cudo !! |
|
|
wyimaginowany_swiat |
Wysłany: Nie 20:28, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
różnica jakaś jest, styl się nieco zmienił, FF na obyczaj [to obyczaj pewnego rodzaju, chyba... prawda?] ... ach.
bardzo lubiłam fenomen wolności i bardzo ubolewam nad tym, że został przerwany... ale rozumiem i popieram [najpierw do szuflady, a potem w pełni gotowe publikować].
talent, talent, talent... jeden wielki talent. |
|
|
Avis |
Wysłany: Nie 15:05, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
aj, ja też kiedyś pisałam FF xP Tragedia |
|
|
Kay |
Wysłany: Sob 18:11, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
Rany, nie wspominaj mi o tym. Totalna porażka... |
|
|
Avis |
Wysłany: Sob 18:09, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
ajaj, te czsy Lilek, Dorcasów i człekokształtnych. Ajaj... x) |
|
|
Isilianos |
Wysłany: Sob 14:40, 26 Sty 2008 Temat postu: |
|
pierwszy urwałaś w takim momencie, że aż, zaintrygowana, poszłam na bloga przeczytać, co powiedział Black;]
a drugi... piękna, szaro-pesymistyczna esencja wiedzy o normalnym człowieku, naprawdę daje dużo do myślenia
no i jest diametralna różnica między jednym a drugim, wręcz kolosalna, na lepsze lepsze
kiedyś o niczym, teraz piękny opis i tematy wiecznie ciągnące się za człowiekiem, do tego wspaniale przedstawione |
|
|
Kay |
Wysłany: Sob 0:27, 26 Sty 2008 Temat postu: Kayowe gnioty. |
|
10 lipca 2006, generalnie zaczerpnięte ekhm... z http://lily-e-w-innej-barwie.blog.onet.pl. Nie bijcie!...
Promienie słońca wdarły się do dormitorium dziewcząt z szóstego roku oświetlając ich twarze. Zaraz przy drzwiach leżała szarooka szatynka o pięknych różanych policzkach, o jakże wdzięcznym imieniu Katrin. Dalej smacznie spała Gabrielle, ładna brunetka o dużych brązowych oczach. Na sąsiednim łóżku spoczywała zwinięta w kłębek blondyna o piwnych oczach, Dorcas. Jej sąsiadką była Juli standardowa blondynka z niebieskimi oczami. Przy oknie z kolei spała Lily - rudowłosa piękność o krystalicznych zielonych oczach. Wszystkie te dziewczyny śniły o rzeczach wesołych i uśmiechały się przez sen. O, jakże im brakowało przez wakacje tych wygodnych łóżek z czterema kolumienkami!
- Łubudubu! - rozległ się odgłos z sąsiedniego pomieszczenia. Rudowłosa zakryła głowę poduszką.
- Przeklęci Huncwoci! - krzyknęła, ale zagłuszył ją kolejny wybuch.
- Lily, mogłabyś chociaż ty się nie drzeć? - zapytała spokojnie Juli, siadając na łóżku.
- Jak tu się nie drzeć, skoro te imbecyle hałasują od samego rana!? - odrzekła wściekła zielonooka.
- Nie ma się czemu dziwić. W końcu to naturalne z ich strony. - powiedziała Dorcas po czym ziewnęła potężnie.
- Tak, naturalni to oni są, jak dostaną bananem w łeb, szympansy jedne. - mruknęła Lily i wstała, nakładając olbrzymie, kudłate kapcie. - Kto idzie ze mną do dziupli człekokształtnych?
- Wiesz Lily, nie wiem czy wyjdziesz żywa, bo to jednak sprawa dość wątpliwa. - zawachała się Dorcas.
- Nie rymuj, tylko ubieraj pantofle i marsz za mną! - rzekła rudowłosa i wyszła z dormitorium. Dorcas chcąc, czy nie chcąc powlekła się za nią.
Obie przyjaciółki weszły do sypialni Huncwotów. Przez 5 lat pobytu w tej szkole, nauczyły się, że ta sypialnia miejscem bezpiecznym nie jest. Tak też było tego ranka. Kiedy otworzyły drzwi ukazał im się obraz nędzy i rozpaczy. Na podłodze leżało dosłownie wszystko - zaczynając od książek, przez ubrania, resztki jedzenia po kawałki różnorakich tkanin, desek, gwoździ, młotków i innych narzędzi. Na szafach zalegały opakowania po ciastkach, butelki po piwie kremowym i Ognistej Whisky. Niepościelone łóżka stały w nieładzie, a zasłona na oknie trzymała się już tylko na jednej żabce. Huncwotów w pokoju nie zastały i już chciały się wycofywać, kiedy spod jednego z łóżek odezwał się Syriusz Black.
21 sierpień 2007 [frag. prologu z FW]
Czerwcowe słońce zostało przysłonięte przez wielkie, burzowe chmury, zwiastując rychłą ulewę. Widząc to, przechodnie wyciągnęli od razu identyczne szare parasole. Chwilę później wielkie krople deszczu zaczęły spadać na ziemię, z głuchym łoskotem obijając się o zimny beton bielskich ulic.
Anka oparła policzek o zaparowaną szybę miejskiego autobusu, wpatrując się w ten niezwykły płacz nieba i obserwując, jak kolejne łzy spływają, tworząc na szkle wypukłe bruzdy. Gdy deszcz zaczął spadać ze zdwojoną siłą, przeniosła powoli wzrok na szarawą masę ludzi. Westchnęła cicho, odwracając głowę i omiatając szybkim spojrzeniem ludzi, zgromadzonych w autobusie. Spoglądała po smutnych, zatroskanych twarzach zupełnie nieznanych sobie osób, starając się odgadnąć, co ich trapi. Widziała zbyt wielu ludzi, robiących zbyt wiele problemów. Dookoła splendor, wymuszone uśmiechy.
Parsknęła cicho pod nosem. Jeżeli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich problemach, pomyślała. Wszak życie to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości.
Podniosła głowę, gdy do autobusu weszła nastoletnia dziewczyna, a za nią chłopak, trzymający ją za rękę. Uśmiechali się do siebie, posyłając ukradkowe spojrzenia. Anka wręcz widziała fascynację, emanującą z oczu blondyna i miłość, która roztaczała się wokół nich. Uśmiechnęła się na tę myśl. Swoista aura zakochanych zawsze przyprawiała ją o falę przyjemnego ciepła.
Zamknęła oczy.
- Nie chcę widzieć, nie chcę czuć - zanuciła prawie niedosłyszalnie.
Kiedy autobus zatrzymał się na jej przystanku, rzuciła szybkie dowidzenia kierowcy i wysiadła, rozglądając się wokoło. Wzdrygnęła się, czując zimne krople deszczu spływające jej po karku. Raźnym krokiem ruszyła w stronę domu, mijając betonowe domy.
Lubiła to miasto. Jest równie chore jak ja, mawiała. Kaszle, dusi się wśród tysięcy betonowych serc.
Ona również nie znajdywała wolności wśród ludzi, którzy ją otaczali. Puste `co słychać`. I dylemat - co odpowiedzieć. Dobrze? Źle? Jako cyniczna fanatyczka uskrzydlonej niezależności, zbywała ich.
Okej. Patrzą pytająco. Nie dowierzają.
Dobrze. Uśmiechają się ciepło. Zbyt ciepło.
Normalnie. Odchodzą, wzruszając ramionami.
Spęd, to fałszywe zaangażowanie i udawana troska potrafią zranić.
Największą i najpotężniejszą bronią, jaką kiedykolwiek wymyślił człowiek do zadawania bólu są słowa. Sztylety zostawiają ślady krwi, strzały widać z daleka, a truciznę da się wyczuć i w porę unicestwić. Słowa potrafią ranić powoli i niespostrzeżenia, a przyprawiają o największy ból.
Czas rozmywa się w cząsteczkach powietrza. |
|
|