Autor |
Wiadomość |
lunka |
Wysłany: Pią 16:34, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
Chyba nie wywołam zdziwienia, jeśli powiem, że moja ulubiona postać z HP to Luna.
Z dokładnie tych samych powodów, jakie zawarła w swym opisee Psia Gwiazda, z którą się absolutnie zgadzam.
Pozostałych ulubieńców nie sklasyfikuję w jakąś listę ,,najlepsi-najgorsi'', bo potem co chwila męczyłoby mnie przekonanie, że tu czy tam powinnam coś pozmieniać xd
Więc jest Hermiona. Taaak, właśnie ta Hermiona, dla niektórych dziewczyna ciągle z nosem w książkach, lekko przemądrzała i poważna, przestrzegająca zasad (a przynajmniej starająca się je przestrzegać ) ) i drobiazgowa; straszna ,,sztywniara'. Jednak ja poczułam do niej jakąś sympatię. Jest mi bliska, bo, tak jak ja, stara się dobrze uczyć i osiągnąć coś w dalszej przyszłości, jednak w rzeczywistości nie jest wcale nudna i sztywna - okazuje się strasznie miła, ciepła, jest oddaną przyjaciółką. Ja też, podobnie jak ona, przez nieznajomych jestem postrzegana przez pryzmat bzdurnego, krzywdzącego stereotypu: dobrze się uczy, więc musi być nudna, poważna i przemądrzała.
Jest Dudley. Tak, poważnie, lubię Dudleya. Może nie tę jego odsłonę, która wyżywa się na słabszych i jest bezczelna, ale tę drugą, w której nagle rozbudza się w nim braterskie przywiązanie do Harry'ego, co może być początkiem jego przemiany w całkiem miłego faceta. Poza tym... w tej jego arogancji widać obronę małego, grubego chłopca przed kpinami kolegów z jego wyglądu i tuszy.
Są Fred i George Wesley'owie, z mnóstwem zabawnych, figlarnych pomysłów na minutę, rycerze uśmiechu i radości w w czasach walki z odrodzonym Czarnym Panem.
Jest Hagrid, dobroduszny olbrzym o wielkim sercu i wrażliwości.
Jest Neville, mimo, że nieporadny, to skłonny do poświęceń dla przyjaciół.
Jest Minerwa McGonagall, z pozoru surowa opiekunka domu Gryffindor, jest Lupin, jest Zgredek, Artur Weasley, Ginny, nawet pani Norris.
Natomiast denerwuje mnie właśnie Harry, według mnie postać zbyt przerysowana: to jego bohaterstwo, liczne poświęcenia; to wszystko mocno irytuje.
Z tego samego powodu nie mam nazbyt dużej sympatii do Dumbledor'a, którego słodko-mdlące gadki dobrze i pokoju doprowadzają mnie do szału.
Dednerwuje mnie też, co tu dużo mówić, Syriusz. Wiem, że wszystkie się oburzycie i zaraz zostanę zlinczowana argumentami słownymi, ale ja i tak zostanę przy swoim Ciągłe ponuractwo i nostalgia Blacka po prostu mi przeszkadzają, i kropka.
O. I to tyle, jak na razie. |
|
|
Łapcia |
Wysłany: Śro 16:25, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
*rozgląda się niepewnie*
A ja powiem, iż sądzę, że Syriusz jest mało opisany. Lubię go, ale tak naprawdę mało pojawiał się w tomach Rowling. Och, mniejsza.
I tak kocham Toma! Mój! I wkurza mnie Potter. Wkurza mnie jego zachowanie "muszę zbawić świat". A Voldemort? Rowling stwierdziła, że najpotężniejszy czarnoksiężnik na świecie zabije się własną Avadą. Argh. Harruś chce jak najlepiej, milutki, pomocny i co tam jeszcze. Za to, tak naprawdę nie wiemy, co chciał zmienić Voldemort, gdy już opanuje świat. Okey, miał to uprzedzenie do szlam, ale no! Harry miał szczęście. Harry'emu ciągle ktoś pomagał. Ha, a Tommy sam wszystko robił. Sam dążył do celu. Nawet najbardziej trafne argumenty nie wmówią mi, że Riddle jest głupi. Denerwuje mnie to, że Rowling zrobiła z niego takiego debila. Podobno on taki inteligentny, a jednak madrością w książkach nie tryskał.
Ale i tak go kocham
A Dropsa nienawidzę. Po prostu, nienawidzę. Te jego tezy "Dla większego dobra" lub "To dla twojego dobra" doprowadzały mnie do szału. Cholerny Dumbledore, co kocha cały świat, co jest święty, co musi mieć rację we wszystkim i udaje, że wszystkich rozumie. I na moje nieszczęście jest on w szóstej części, tak często, że mi się odechciewa czytać. Ale chociaż wynagrodziła mi to Rowling wspomnieniami o Marvolu.
Tak, ja też lubię Freda i George'a. Bez nich książka o Potterze byłaby taka... pusta. Bardzo żałuję, że Fred nie żyje.
Draco Malfoy, blondwłosy ślizgon z ojcem śmierciożercą. Mrrry. Czego wiecej chcieć?
No. I to by było na tyle. |
|
|
Kay |
Wysłany: Wto 21:30, 18 Lis 2008 Temat postu: |
|
Aleeee ładnie napisałaś o Syrim, normalnie nabrałam chcicy na jakąś Twoją obyczajówkę!
Ja najbardziej wielbię właśnie Syriusza. Po prostu najbliższy memu sercu jest. |
|
|
Psia Gwiazda |
Wysłany: Wto 21:19, 18 Lis 2008 Temat postu: Wasz ulubiony bohater kanoniczny (rowlingowska saga). |
|
W moim rankingu *zerka do notatniczka* na pierwszym miejscu plasuje się kanoniczny Alastor 'Szalonooki' Moody. Praktycznie i ogólnie rzecz biorąc jest to jedna z postaci, która wzbudziła moją sympatię i mnie zaciekawiła. Na drugim miejscu w (oczywiście, w kanonicznym spisie ulubionych postaci) ex aequo są Fred i George Weasley razem z Syriuszem Blackiem, Severusem Snape'em i Albusem Dumbledorem.
Bliźniacy - za ich poczucie humoru, brak strachu przed konsekwencjami, gryfońskie 'rób, potem myśl!' i tysiąc pomysłów na sekundę. Lubię ich, bo są sympatyczni i barwni, a przynajmniej tak przedstawiła ich Rowling.
Wycięte, na jakiś czas.
Albusa wielbię za jego cytrynowe dropsy, które jadam codziennie (praktycznie rzecz biorąc). Jest postacią ciekawą i dobrze zarysowaną. Potrafię sobie dokładnie wyobrazić jego brodę, włosy, oczy z wesołymi iskierkami, okulary-połówki i niemal ciągle słyszę jego pytanie: 'Cytrynowego dropsa?'. I także za jego wiarę w ludzi i dostrzeganie tylko pozytywnych cech w innych.
Lubię także Lupina. Jest miły i ciepły, pomocny i dobry. Bo jest intrygujący, i właściwie pod wieloma względami nadal pozostaje zagadką. "Mały futerkowy problem" (czy za to powinnam raczej kochać Jamesa?) ♥. Czasem mam wrażenie, że jest jedną z niewielu postaci, które mają łeb na karku.
Kocham go:
Za siłę, której nawet nie próbuje sobie wyobrazić. Za inteligencję. Za siwe pasma we włosach. Za samotność.
Za to, że wybacza to, co się nie da wybaczyć.
Za to, że ugina się tak często, dla tych, których kocha, a na swoich barkach nosi niewyobrażalnie ogromny ciężar.
I że przyjmuje z podniesioną głową swój los, jest takim typowym cichym bohaterem, który walczy nie dla chwały, ale dla innych.
Za jego całego.
Co do kobiecych postaci, to najbardziej przekonuje mnie Luna.
Jest jaka jest, nie przejmuje się tym, co o niej inni myślą, jest Krukonką (w pewnym stopniu pokrewieństwo dusz odczuwam) i potrafi powiedzieć to, o czym inni nawet by nie odważyli się pomyśleć. Nikogo nie udaje, nie szuka na siłę przyjaciół. Po prostu jest.
To by było na tyle. Wiem, rozpisałam się troszeczkę.
*Ja to naprawdę napisałam? |
|
|