Autor Wiadomość
Maruda
PostWysłany: Nie 14:58, 25 Lis 2007    Temat postu:

Mnie się podoba, chociaż po tak krótkim fragmencie trudno stwierdzić cokolwiek więcej - błędów nie zauważyłam, zaciekawiło, toteż z czystym sumieniem mogę napisać tylko, że z niecierpliwością czekam na kolejną część. (;
Kay
PostWysłany: Nie 14:38, 25 Lis 2007    Temat postu:

W sumie nie podoba mi się ta część, musze ją zmienić.
Wiedziałam, że z tymi zdaniami coś nie tak - -

Jakoś nie szczególnie lubie to słowo, nawet nie zauważyłam, że pojawia się dwa razy. Czysty przypadek ^-^
Isilianos
PostWysłany: Nie 11:26, 25 Lis 2007    Temat postu:

w niektórych miejscach rozbijasz akcję (tudzież jej zalążek) zbyt długim opisem
no i lubisz słowo 'rychły' prawda?;> (powtarza się w końcówce pierwszego akapitu i w drugiej linijce drugiego)
Avis
PostWysłany: Sob 22:20, 24 Lis 2007    Temat postu:

styl ładny, ale...

... trzeci akapit... Czy bohatarka z trzeciego to ta sama, co z pierwszego..? Szczerze powiedziawszy to nie lubię tych tajemniczych ONYCH ^__^

i jest tego za mało, bym mogła powiedzieć cos więcej, I rzecz jasna kontynuuj, Kay, kontunuuj Jezyk
Kay
PostWysłany: Pią 17:58, 23 Lis 2007    Temat postu: Demony mieszkają za ścianą

Pierwsza część prologu mojego nowego opowiadania i zapytanie, czy warto kontynuować.

Demony mieszkają za ścianą.

Słychać było tylko nierytmiczny oddech i trzask łamanych pod stopami gałązek, które gęsto pokrywały leśną ściółkę. Księżyc nieśmiało przebił się przez listowie, oświetlając swym blaskiem krętą, wąską ścieżkę. Świadomość niebezpieczeństwa popychała ją do biegu, przyprawiając o nieprzyjemne drżenie mięśni i przyśpieszoną akcję serca.
Zwolniła, nie mogąc złapać tchu, kiedy odgłosy pościgu niknęły w oddali. W następnej sekundzie zrozumiała, że był to największy błąd, jaki kiedykolwiek popełniła.
Ciszę, spowijającą las przerwał przeraźliwy krzyk, który sprowokował ptaki do opuszczenia bezpiecznych gniazd, skrytych w koronach drzew. Niebo mroczniało zapowiedzią rychłej, letniej burzy.

Pies Nory Winston wyczuwał zagrożenie. W jednej chwili wszystkie jego zmysły wyostrzyły się, wyłapując nawet najdrobniejszy szmer czy ruch. Niebieskie, świecące w ciemności oczy uważnie obserwowały cały teren, a napięte mięśnie prowokowały łapy do biegu.
Kilka kilometrów dalej działo się coś niepokojącego i Dozer wiedział o tym doskonale. W przeciągłym, wilczym skowycie dało się wyczytać wystarczająco dużo wiadomości, o ile, oczywiście, wykazywało się odpowiednie zainteresowanie.
Letni powiew niósł przyprawiającą o niepokój aurę, która udzielała się psu. Dreptał nerwowo wokół swojej budy, raz po raz strzygąc uszami i kierując nos w stronę, z której wiał wiatr.
Zwierzęcy instynkt jest nieomylny - to od niego zależy, jakie działania podejmie zwierze w walce o przeżycie. Instynkt Dozera w tej chwili podpowiadał mu, że powinien być przygotowany na rozpaczliwą bitwę o przetrwanie, która wkrótce rozgorzeje na dobre.
Pies wszedł do swojej budy, obrócił się kilka razy w miejscu i położył, kładąc łeb na skrzyżowanych przednich łapach. Zagrożenie minęło.

Najpierw spadły pojedyncze krople, a wycieńczony i wysuszony świat zatopił się w radosnym niedowierzaniu, krzycząc bezgłośnie, jakby w odpowiedzi na lejące się z nieba strumienie. Stała tak przez chwilę, pozwalając kroplom spływać po karku i wplątywać się we włosy, a później wzniosła głowę ku niebu i zamknęła oczy. Strach przed przyszłością eksplodował w niej, zwalając z nóg i jednocześnie popychając do ucieczki. Bezsilność połączyła się z niepewnością, wspomnienia na moment przysłoniły racjonalny pryzmat patrzenia na rzeczywistość, prowokując ją do umyślnego zgubienia wszystkich myśli. Została tylko ona i deszcz i bezdźwięczny śmiech, pobrzmiewający radośnie w jej podświadomości.
Z otępienia wyrwało ją natarczywe szczekanie psa. Niechętnie otworzyła oczy, z impetem spadając na obrzydliwie zwyczajną ziemię. Za kratami mosiężnej bramy, obwieszonej licznymi ozdobami w postaci kwiatów lotosu, podskakiwał energicznie pies, na pierwszy rzut oka nieznośnie przypominający wilka. Dziewczyna zdecydowanym ruchem pchnęła bramę, wchodząc do środka pewnym krokiem. Rzuciła niedbale dużą, podróżną torbą i uklęknęła, by przywitać się z psem, który plątał się radośnie u jej nóg.
- Spokojnie - szepnęła, kiedy przewrócił ją, chcąc polizać po twarzy. - Przez dwa miesiące zdążysz nacieszyć się moją obecnością.


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media